6 lipca 2014

FANFICTION: Fatah

Wstępu słów kilka: po pierwsze, miałam ambitny plan na trochę przerwać publikowanie ff i dać Wam coś swojego. Ale niestety lipiec okazał się dla mnie okrutnym miesiącem i nie daje chwili wytchnienia. Dlatego na moje autorskie prace musicie jeszcze troszkę poczekać. Ale żeby nie było, że długo mnie nie ma, wrzucam to. Początkowo nie miałam w planie publikowania tego shota, ale... 
PS. Wszelkie zaległości na Waszych blogach postaram się wkrótce nadrobić i skomentować, ale może to trochę potrwać, więc cierpliwości. ;)

Loki powraca. Uznajcie ten ff za opis wyciętej z 'Mrocznego świata' sceny, gdzieś pomiędzy śmiercią Friggi i końcem filmu... :D

Asgard powoli układał się do snu. Niebo rozbłysło blaskiem milionów gwiazd. Wiatr błądził między gałęziami drzew, przerywając wszechobecną ciszę szumem liści. Młody książę przemierzał pałacowe ogrody, kierując się do północnej bramy, a stamtąd ruszył w stronę jeziora. Właśnie tam miał nadzieję ją odnaleźć.
Stanął na brzegu wpatrując się w ciemną toń. Przykucnął, szepcząc jej imię:
- Fatah... -
- Zaiste, jesteś wielkim magiem Loki. - tuż za plecami księcia zmaterializowała się postać. Była to kobieta o siwych, niemalże śnieżnobiałych włosach. Zgięta wpół opierała się na długiej lasce. Loki odwrócił się gwałtownie słysząc jej zachrypły głos i powitał ją cwaniackim uśmiechem.
- Cieszę się, że w końcu to dostrzegłaś. - odpowiedział wstając.
- Widziałam to przez cały czas. Tylko zastanawiałam się, czy to aby na pewno powód do dumy...-
- To znaczy? -
- To znaczy, że w całej swojej zawziętości i mocy ignorujesz największą magię w całym wszechświecie... -
- O czym ty mówisz? - zapytał zaciekawiony.
- Wiesz, istnieje czar znacznie silniejszy od wszystkich innych. Nie jest to ani biała, ani tym bardziej czarna magia. Ja wiem, po co tu przyszedłeś i po co wywołałeś mnie z głębin, ale zapewniam cię, że bez tej mocy wszelkie twoje plany spełzną na niczym, zamienią się w gruz nim zdążysz postawić z nich solidny mur, obrócą się wniwecz, nim zaczniesz je spełniać. - wyjaśniła kobieta.
- Fatah, jesteś najpotężniejszą czarownicą na asgardzkiej ziemi. Szanuję cię, także dlatego, że sporą część swojej wiedzy i mocy przekazałaś mi. Ale naprawdę nie mam cierpliwości, żeby słuchać twoich mistycznych opowiastek. Mów do rzeczy... - powiedział znużonym głosem, rozkładając ręce na boki.
- Chłopcze. - zaczęła ze spokojem wiedźma. - To nie jest czcza gadanina. Ja ci mówię, co będzie. Nie trzeba mieć daru widzenia przyszłości, żeby się domyśleć, jak się skończą twoje... zabiegi... -
- Ha! Zabiegi? Plany pozbycia się istoty, która przez tyle lat oszukiwała mnie i poniżała nazywasz zabiegami? Odyn zginie. I ja tego osobiście dopilnuję, jeśli będzie trzeba ubrudzę sobie ręce krwią, ale zrobię wszystko by Odyn przestał istnieć! - krzyknął poddenerwowany książę.
- Loki! – czarownica pokiwała przecząco głową – Nie masz szans! Sam na własne życzenie pozbawiłeś się największej siły, największej mocy. Bez niej jesteś nikim! -
- Co? - książę uniósł brwi w geście zdziwienia.
- Tak Loki. Jesteś nikim, bo na własne życzenie pozbawiłeś się magii miłości. Odrzuciłeś rodzinę. Odyn, Frigga i Thor jako jedyni we wszystkich Dziewięciu Światach obdarzyli cię miłością bezwarunkową, a ty ją odtrąciłeś. Nie potrafiłeś jej odwzajemnić, bo byłeś zaślepiony złością i chęcią zemsty. A za co chciałeś się mścić? Za to, że Odyn ocalił cię od pewnej śmierci? Za to, że Thor był ci bratem i chociaż czasem fakt, był irytujący, ale zawsze mogłeś na niego liczyć? I w końcu za to, że Frigga na przekór wszystkiemu przez lata dawała ci matczyną troskę, opiekowała się tobą, pokochała jak własne dziecko? - wyrzuciła mu czarownica.
- Odyn i Thor w żaden sposób nie zasłużyli sobie na to, bym obdarzył ich jakimkolwiek tkliwym uczuciem. Frigga była jedyną istotą, na której kiedykolwiek mi zależało... - rzucił Loki odwracając się plecami do rozmówczyni i zaplatając ręce na piersi.
- Doprawdy? I dlatego odkąd poznałeś prawdę o swoim pochodzeniu zachowywałeś się jak obrażony dzieciak? Dlatego planowałeś i knułeś przeciwko Odynowi, ukochanemu mężowi Friggi, który razem z nią cię wychował? Pomyślałeś choć przez chwilę o tym, co by poczuła, gdyby dożyła chwili, w której zabiłbyś Wszechojca? Albo czy zastanowiłeś się nad tym, jak przeżywałaby śmierć Thora, gdyby jakimś sposobem udałoby ci się go zgładzić? Nawet jeśli żywiłeś jakiekolwiek uczucia wobec Wszechmatki, nie potrafiłeś ich dowieść czynami. A czymże jest miłość bez uczynków? - zapadła cisza. Loki stał wpatrzony w toń jeziora i milczał. Fatah zbliżyła się do księcia i kładąc mu rękę na ramieniu, kontynuowała:
- Teraz jej już nie ma. Jedyna istota, która cię kochała, nie żyje. Zostałeś pozbawiony matczynej miłości i ciepła. Ty nie jesteś zły Loki. Ty się po prostu pogubiłeś. Ani ja, ani twoja matka nie uczyłyśmy cię zabijania. Nie wpajałyśmy ci chęci mordu i zemsty. Jesteś bogiem kłamstwa, ale nie jesteś do cna zły. Potrafisz się zmienić, ale musisz tego chcieć. I w tym mogę ci pomóc. Ale nie pomogę ci zgładzić Odyna. Dla twojego dobra. Twoja pycha po objęciu tronu rychło doprowadziłaby do twojej zguby. A tego nie chcę. I ty też nie. -
Loki nie odpowiedział. Minął czarownicę i ruszył w kierunku pałacu ze wzrokiem wpatrzonym w ścieżkę. Fatah obejrzała się za nim i pokręciła głową z dezaprobatą. Podniosła oczy ku górze i wyszukała jedną z jasno świecących gwiazd.
- Nie zrozumiał, Friggo. Teraz może być już tylko gorzej... - szepnęła głęboko wzdychając, po czym zamknęła oczy i po chwili rozpłynęła się w powietrzu, nie zostawiając po sobie żadnego śladu.

** Przy okazji zapraszam na drugiego bloga. **
 

1 komentarz:

  1. Tak, zdecydowanie teraz może być juz tylko gorzej, ten tekst pasuje jako idealne podsumowanie tego co działo się w "Mrocznym świecie" XD

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy