PS. Wszelkie zaległości na Waszych blogach postaram się wkrótce nadrobić i skomentować, ale może to trochę potrwać, więc cierpliwości. ;)
Loki powraca. Uznajcie ten ff za opis wyciętej z 'Mrocznego świata' sceny, gdzieś pomiędzy śmiercią Friggi i końcem filmu... :D
Asgard
powoli układał się do snu. Niebo rozbłysło blaskiem milionów
gwiazd. Wiatr błądził między gałęziami drzew, przerywając
wszechobecną ciszę szumem liści. Młody książę przemierzał
pałacowe ogrody, kierując się do północnej bramy, a stamtąd
ruszył w stronę jeziora. Właśnie tam miał nadzieję ją
odnaleźć.
Stanął
na brzegu wpatrując się w ciemną toń. Przykucnął, szepcząc jej
imię:
-
Fatah... -
-
Zaiste, jesteś wielkim magiem Loki. - tuż za plecami księcia
zmaterializowała się postać. Była to kobieta o siwych, niemalże
śnieżnobiałych włosach. Zgięta wpół opierała się na długiej
lasce. Loki odwrócił się gwałtownie słysząc jej zachrypły głos
i powitał ją cwaniackim uśmiechem.
-
Cieszę się, że w końcu to dostrzegłaś. - odpowiedział wstając.
-
Widziałam to przez cały czas. Tylko zastanawiałam się, czy to aby
na pewno powód do dumy...-
-
To znaczy? -
-
To znaczy, że w całej swojej zawziętości i mocy ignorujesz
największą magię w całym wszechświecie... -
-
O czym ty mówisz? - zapytał zaciekawiony.
-
Wiesz, istnieje czar znacznie silniejszy od wszystkich innych. Nie
jest to ani biała, ani tym bardziej czarna magia. Ja wiem, po co tu
przyszedłeś i po co wywołałeś mnie z głębin, ale zapewniam
cię, że bez tej mocy wszelkie twoje plany spełzną na niczym,
zamienią się w gruz nim zdążysz postawić z nich solidny mur,
obrócą się wniwecz, nim zaczniesz je spełniać. - wyjaśniła
kobieta.
-
Fatah, jesteś najpotężniejszą czarownicą na asgardzkiej ziemi.
Szanuję cię, także dlatego, że sporą część swojej wiedzy i
mocy przekazałaś mi. Ale naprawdę nie mam cierpliwości, żeby
słuchać twoich mistycznych opowiastek. Mów do rzeczy... -
powiedział znużonym głosem, rozkładając ręce na boki.
-
Chłopcze. - zaczęła ze spokojem wiedźma. - To nie jest czcza
gadanina. Ja ci mówię, co będzie. Nie trzeba mieć daru widzenia
przyszłości, żeby się domyśleć, jak się skończą twoje...
zabiegi... -
-
Ha! Zabiegi? Plany pozbycia się istoty, która przez tyle lat
oszukiwała mnie i poniżała nazywasz zabiegami? Odyn zginie. I ja
tego osobiście dopilnuję, jeśli będzie trzeba ubrudzę sobie ręce
krwią, ale zrobię wszystko by Odyn przestał istnieć! - krzyknął
poddenerwowany książę.
-
Loki! – czarownica pokiwała przecząco głową – Nie masz szans!
Sam na własne życzenie pozbawiłeś się największej siły,
największej mocy. Bez niej jesteś nikim! -
-
Co? - książę uniósł brwi w geście zdziwienia.
-
Tak Loki. Jesteś nikim, bo na własne życzenie pozbawiłeś się
magii miłości. Odrzuciłeś rodzinę. Odyn, Frigga i Thor jako
jedyni we wszystkich Dziewięciu Światach obdarzyli cię miłością
bezwarunkową, a ty ją odtrąciłeś. Nie potrafiłeś jej
odwzajemnić, bo byłeś zaślepiony złością i chęcią zemsty. A
za co chciałeś się mścić? Za to, że Odyn ocalił cię od pewnej
śmierci? Za to, że Thor był ci bratem i chociaż czasem fakt, był
irytujący, ale zawsze mogłeś na niego liczyć? I w końcu za to,
że Frigga na przekór wszystkiemu przez lata dawała ci matczyną
troskę, opiekowała się tobą, pokochała jak własne dziecko? -
wyrzuciła mu czarownica.
-
Odyn i Thor w żaden sposób nie zasłużyli sobie na to, bym
obdarzył ich jakimkolwiek tkliwym uczuciem. Frigga była jedyną
istotą, na której kiedykolwiek mi zależało... - rzucił Loki
odwracając się plecami do rozmówczyni i zaplatając ręce na
piersi.
-
Doprawdy? I dlatego odkąd poznałeś prawdę o swoim pochodzeniu
zachowywałeś się jak obrażony dzieciak? Dlatego planowałeś i
knułeś przeciwko Odynowi, ukochanemu mężowi Friggi, który razem
z nią cię wychował? Pomyślałeś choć przez chwilę o tym, co by
poczuła, gdyby dożyła chwili, w której zabiłbyś Wszechojca?
Albo czy zastanowiłeś się nad tym, jak przeżywałaby śmierć
Thora, gdyby jakimś sposobem udałoby ci się go zgładzić? Nawet
jeśli żywiłeś jakiekolwiek uczucia wobec Wszechmatki, nie
potrafiłeś ich dowieść czynami. A czymże jest miłość bez
uczynków? - zapadła cisza. Loki stał wpatrzony w toń jeziora i
milczał. Fatah zbliżyła się do księcia i kładąc mu rękę na
ramieniu, kontynuowała:
-
Teraz jej już nie ma. Jedyna istota, która cię kochała, nie żyje.
Zostałeś pozbawiony matczynej miłości i ciepła. Ty nie jesteś
zły Loki. Ty się po prostu pogubiłeś. Ani ja, ani twoja matka nie
uczyłyśmy cię zabijania. Nie wpajałyśmy ci chęci mordu i
zemsty. Jesteś bogiem kłamstwa, ale nie jesteś do cna zły.
Potrafisz się zmienić, ale musisz tego chcieć. I w tym mogę ci
pomóc. Ale nie pomogę ci zgładzić Odyna. Dla twojego dobra. Twoja
pycha po objęciu tronu rychło doprowadziłaby do twojej zguby. A
tego nie chcę. I ty też nie. -
Loki
nie odpowiedział. Minął czarownicę i ruszył w kierunku pałacu
ze wzrokiem wpatrzonym w ścieżkę. Fatah obejrzała się za nim i
pokręciła głową z dezaprobatą. Podniosła oczy ku górze i
wyszukała jedną z jasno świecących gwiazd.
-
Nie zrozumiał, Friggo. Teraz może być już tylko gorzej... -
szepnęła głęboko wzdychając, po czym zamknęła oczy i po chwili
rozpłynęła się w powietrzu, nie zostawiając po sobie żadnego
śladu.
** Przy okazji zapraszam na drugiego bloga. **
Tak, zdecydowanie teraz może być juz tylko gorzej, ten tekst pasuje jako idealne podsumowanie tego co działo się w "Mrocznym świecie" XD
OdpowiedzUsuń