9 października 2013

Impossible

Falling out of love is hard.
Falling for betrayal is worst.
Broken trust and broken hearts,
I know, I know...
Thinking all you need is there.
Building faith on love and words.
Empty promises will wear.
I know, I know...
And now when all is done,
There is nothing to say,
And if you're done with embarrassing me
On your own, you can go ahead tell tchem:

Tell them all I know now,
Shout it from the roof tops,
Write it on the sky line,
All we had is gone now.
Tell them I was happy,
And my heart is broken.
All my scars are open.
Tell them what I hoped would be impossible!
 

 
Ashley była dobrze zapowiadającą się, młodą aktorką. Jej kariera rozkręciła się po filmie sprzed kilku lat, w którym zagrała główną rolę. Teraz miała okazję powtórzyć sukces w innej, obiecującej produkcji. Wybitny reżyser, wyśmienita obsada, ciekawy scenariusz… A w tym wszystkim ona. Tak bardzo się cieszyła…

Praca na planie nie należała  do najłatwiejszych, zwłaszcza pod kierownictwem tak wymagającego reżysera. Ale mimo wszystko Ashley sprawiało to radość, była dumna i zadowolona z siebie, że udało jej się dojść tak daleko. Poza tym to tu, na planie, dziewczyna poznała, jak jej się wtedy wydawało, mężczyznę swojego życia.
Robert był mężczyzną dojrzałym, starszym od Ashley o kilkanaście lat. Był to przystojny, wysoki brunet o czarnych jak węgielki oczach. Niejedna kobieta ostrzyła na niego pazury. A on nie był wybredny. Miał różne partnerki, ale każdą przez chwilę się zabawiał i zostawiał. Żadnej nie traktował poważnie. Dlatego też w towarzystwie miał opinię kobieciarza.
Do Ashley też ta opinia dotarła. Wiedziała, że na takich jak on trzeba uważać. Nawet kilka koleżanek  z planu ją ostrzegało, twierdząc, że Robert coraz częściej i bardziej pożądliwie patrzy na młodą aktorkę. Czyżby miała być kolejnym trofeum w jego kolekcji?
Czas na planie mijał, relacje Roberta i Ashley coraz bardziej się zacieśniały. Oficjalnie byli tylko przyjaciółmi. Do czasu…
Któregoś dnia po zdjęciach Rob zaprosił Ashley do restauracji. To miała być zwykła, koleżeńska kolacja. Pili wino, śmiali się… Było naprawdę miło. I pewnie nic szczególnego by się tej nocy nie wydarzyło, gdyby nie wracali z kolacji jedną taksówką…
Oboje byli pijani. Ashley nawet nie zauważyła, gdy Robert zaczął przysuwać się do niej, prawiąc słodkie komplementy. Mówił jaka jest piękna i zdolna, że zrobi wielką karierę, że tak cudownie wygląda, że tak kusząco pachnie… W końcu położył rękę na jej dłoni, przysunął się jeszcze bliżej, musnął ustami jej szyję. Nie protestowała. Tej nocy oddała mu się w pełni…
Niemalże od razu o romansie tej dwójki dowiedziały się media. Tłumy paparazzich  śledziły każdy ich krok. Sama Ashley odebrała kilka telefonów od zatroskanych przyjaciół i rodziny. Najtrudniejsza była rozmowa z rodzicami. Oni nie potrafili zaakceptować związku córki, ona jak zwykle musiała postawić na swoim. Była szczęśliwa. Nikt nie mógł zniszczyć tego szczęścia.
Mijały tygodnie. Większość ludzi zaskoczona tym, że Robert tak długo jest z jedną kobietą. Ale wydawało się, że ta dwójka jest dla siebie stworzona. Nigdzie nie chodzili osobno, zawsze, jak ich widywano, trzymali się za ręce albo przytulali.
Robert rozpieszczał Ashley. Kupował jej drogie prezenty, zabierał w dalekie podróże. Naprawdę wyglądało na to, że są w sobie zakochani po uszy.
Po kilku miesiącach para wybrała się na Karaiby. Tam, któregoś  wieczora, kiedy przy zachodzie słońca, siedząc na plaży popijali szampan i jedli egzotyczne owoce, Rob wręczył ukochanej prezent. Ślicznie zapakowany, nieduży prezent. Ashley otworzyła go ciekawa zawartości. Nie posiadała się z radości, gdy zobaczyła śliczny pierścionek z diamentem. Robert wziął go do ręki, uklęknął przed dziewczyną i wypowiedział to pytanie, te trzy słowa, o których Ashley od zawsze marzyła…
Przygotowania do ślubu trwały już tydzień.
Pewnego dnia Ashley i Robert dostali zaproszenie na ważną uroczystość. Zjawili się punktualnie. Dziewczyna szła dumnie po czerwonym dywanie, równie dumna i szczęśliwa pozowała z ukochanym na ściance. Nic nie zapowiadało mającej się wydarzyć katastrofy…
Północ minęła już dawno. Elegancka uroczystość zmieniła się w ostrą imprezę. Nikt nie żałował sobie alkoholu. W którymś momencie Ashley zauważyła, że Robert długo nie wraca z ubikacji. Poszła go poszukać. Weszła do męskiej toalety. Usłyszała jakieś głosy dobiegające z kabiny, podeszła bliżej. Szybko zrozumiała co to za dźwięki. Uśmiechnęła się pod nosem.  Miała już odejść i zostawić zakochanych w spokoju, gdy nagle usłyszała jak kobieta wypowiada imię kochanka. Zamurowało ją. Nie wiedziała co zrobić. Odejść? A jeśli…? Nie, nie mogła tak tego zostawić. Odwróciła się z powrotem do drzwi kabiny i chwyciła za klamkę…
Nie powiedziała nic. Najgorsze przeczucia się sprawdziły. Najgorszy scenariusz z możliwych. Zaczął tłumaczyć:
- To nie tak jak myślisz… -
- A jak do cholery jasnej? Ona cię zmusiła? Zaciągnęła cię na siłę? A propos… - tu Ashley odwróciła się do kochanki narzeczonego i wymierzyła jej siarczysty cios w policzek, po czym wybiegła z ubikacji i zniknęła w tłumie…
Włóczyła się po mieście kilka godzin. Na zmianę śmiała się i płakała. Jak mogła być taka głupia? Co ją podkusiło, żeby zaufać takiemu… ? Ehh, dlaczego? Przecież tyle razy mówił, że kocha…
Mijają tygodnie. Ślub odwołany. Pierścionek wrócił do właściciela.
Próbował przepraszać, wyjaśniać… Ale co tu do diaska wyjaśniać?!  Zdradził, zranił, a ja mam mu tak po prostu wybaczyć i spędzić z nim resztę życia? Nie. Nie wytrzymał do ślubu, a co by było potem? Byłby wierny? Wątpię. To jest ten typ faceta, który nie potrafi być wierny…
- Nigdy nie przestanę Cię kochać, nawet kiedy umrę. – mówił. To ciekawe, bo z tego co wiem nadal żyje… I to nie sam…
Ale to nic. Będę silna. Nie dam się złamać. Zapomnę i znów będzie dobrze. Jak dawniej…
 

3 komentarze:

  1. Ciekawie piszesz. Chciałoby się więcej i więcej.. :)
    Będę tu zaglądać z wielką chęcią, bo Twój styl pisania bardzo przypadł mi do gustu.
    Pozdrawiam.
    http://variation-water.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. No świetnie świetnie! Bardzo ciekawie piszesz, podoba mi się!!
    Nie ma się do czego przyczepić.
    Chcę więcej!!!!!!!!!! ;)
    Pozdrawiam! :)
    http://crimeiseverywhereopowiadania.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy