And there's no remedy for memory.
Your face is like a melody,
It won't leave my head.
Your soul is haunting me and telling me,
That everything is fine,
But I wish I was dead (dead like you)...
Every time I close my eyes
It's like a dark paradise.
No one compares to you.
I'm scared that you won't be waiting on the other side.
Every time I close my eyes
It's like a dark paradise.
No one compares to you.
I'm scared that you won't be waiting on the other side.
Your face is like a melody,
It won't leave my head.
Your soul is haunting me and telling me,
That everything is fine,
But I wish I was dead (dead like you)...
Every time I close my eyes
It's like a dark paradise.
No one compares to you.
I'm scared that you won't be waiting on the other side.
Every time I close my eyes
It's like a dark paradise.
No one compares to you.
I'm scared that you won't be waiting on the other side.
♡
Ta noc była jakby ciemniejsza niż zwykle. Księżyc schował się za chmurami. Na drodze prowadzącej przez las, Adam mógł polegać tylko na swoich oczach i reflektorach samochodu. Ale był w trasie od kilkunastu godzin. Zmęczenie dawało już o sobie znać.
Była chyba druga w nocy. Adam wziął telefon do ręki i wybrał numer. Na ekranie pojawiło się imię: Claire. Uśmiechnął się do siebie. Miał już przyłożyć telefon do ucha, gdy oślepił go nagły blask. Lasem przeszło echo uderzenia. Ptaki zerwały się z gałęzi, na których siedziały.
Telefon Adama leżał gdzieś na asfalcie z rozbitym ekranem. Nie udało się nawiązać połączenia. W tym miejscu nie było zasięgu…
Zbliżała się kolejna rocznica śmierci Adama. Claire jak co roku wybierała się na miejsce wypadku. I jak co roku słuchała tych rad, że powinna się już podnieść, zacząć żyć od nowa. Ale ona przecież już się podniosła. I to właśnie dzięki wizytom w feralnym miejscu nadal żyje. Ale oni tego nie rozumieli… Poza tym ona wiedziała więcej niż inni. Powiedziała o tym raz, matce, ale nie spodziewała się takiej reakcji…
To było cztery lata temu, w pierwszą rocznicę. Dochodziła druga w nocy. Claire dotychczas spała spokojnie. Tej nocy jednak miała sen.
Adam, siedzący w swoim samochodzie, zawołał ją do siebie. Powtarzał:
- Ze mną wszystko w porządku skarbie! Tęsknię za Tobą! –
Chciała podejść bliżej, przytulić go, ale nie mogła. Po chwili ukochany znikał. W tym momencie dziewczyna budziła się cała oblana potem.
Nazajutrz opowiedziała o wszystkim matce, a ta zaprowadziła ją do psychiatry. Jakże Claire była zła na siebie! Powinna była to przewidzieć. Powinna trzymać język za zębami. Ale nie sądziła, że własna matka w nią zwątpi…
Dlatego nauczywszy się na błędzie, dziewczyna przemilczała wszystkie kolejne takie wizje. A powtarzały się one w każdą rocznicę śmierci Adama. W tym roku było tak samo...
♡
Minęło kilka miesięcy. Claire wyjechała do wielkiego miasta, gdzie dostała dobrą pracę. Tam też poznała Chrisa. Był to wysoki, przystojny blondyn o niebieskich oczach. Od razu między nimi zaiskrzyło. Kilka razy jedli razem kolację, byli też na kilku dyskotekach. Claire po raz pierwszy od długiego czasu była naprawdę szczęśliwa.
♡
Po kilku miesiącach związku Chris postanowił zabrać Claire na wczasy. Ale w tym samym tygodniu wypadała kolejna rocznica śmierci Adama. Dziewczyna nie wiedziała co zrobić. W końcu podzieliła się wątpliwościami z Chrisem. On powiedział krótko:
- On albo ja. Twój wybór. –
To dało jej wiele do myślenia. Wreszcie dostrzegła, że tkwiąc w przeszłości nie może budować przyszłości. Zebrała więc wszystkie zdjęcia i pamiątki po Adamie i schowała w pudełku. Zrozumiała, że choć kochała go bardzo mocno, musi podejść do tego z dystansem i żyć dalej.
Zadzwoniła też do Chrisa i zapytała krótko:
- Mam wziąć ze sobą strój kąpielowy? – Chłopak uśmiechnął się do siebie i odpowiedział:
- Tak, weź. Kocham Cię, Claire… -
- Ja ciebie też skarbie. –
♡
Zakochani pojechali nad morze. Spędzali tam razem każdą chwilę. Chodzili do restauracji, na dyskoteki. Brali nawet udział w regatach. Claire nie miała nawet czasu myśleć o tym, co wydarzy się najbliższej nocy.
Oboje spali spokojnie wtuleni w swoje ramiona. Minęła godzina druga, ale nie wydarzyło się nic. Rano Claire obudziła się wypoczęta i spokojna.
- Jak się spało? - usłyszała głos Chrisa.
- Dobrze, aż za dobrze... - wyszeptała.
- Czemu? - zapytał zaniepokojony chłopak, ale dziewczyna nic nie odpowiedziała. Wstała z łóżka i wyszła na balkon. Spojrzała na bezchmurne niebo i wyszeptała:
- Teraz oboje mamy spokój, i ty, i ja... -
Poczuła tylko jak delikatny powiew wiatru pogładził jej policzki.